czwartek, 12 czerwca 2014

Moje odkrycia cz.4 Gotan Project vol.2

Cześć! 

Na czym to stanąłem w Gotanach? 

  Na drugim wydawnictwie, nie mówię że to drugi album bo to jest DJ set, Inspiracion Espiracion.

  Gotan Project zawsze będzie mi się kojarzył z tym okresem w życiu, gdzie było wszystko ale za to w bardzo krótkim czasie .
Na trzeci album czekałem do 2006 roku. Lunatico - bo to taki tytuł albumu otwiera powolna kawiarniana atmosfera, bardzo zmysłowa i melancholijna zarazem


 
[źródło własne autora]
Później bandeon z hiszpańsko języczną nutą zabiera nas w podróż.  W pierwszym przesłuchaniu tej płyty ciarki na rękach powoduje u mnie kilka utworów. Jednym z nich jest Diferente z równie magicznym teledyskiem 







Następny utwór powala mnie na kolana. Dosłownie czuć jak jesteśmy gdzieś w kawiarni czekając na ukochaną osobę, z którą chciałoby się tańczyć argentyńskie tango, lecz niestety tylko czekamy.


Po tej płycie postanowiłem że muszę zobaczyć i posłuchać Gotan Project na żywo. Pojechałem więc w 2006 roku do Warszawy do Sali Kongresowej. Koncert został przełożony na jesień. Pamiętam przed Kongresową zgromadzili się ludzie, którzy kochają tango, salsę, milongę. To była spontaniczna reakcja. Instruktorzy tańców, którzy też czekali na występ mistrzów nastroju, zorganizowali pokaz i mini naukę tanga dla chętnych, w towarzystwie sączącej się niestety z prywatnych odtwarzaczy muzyki Gotan Project

[źródło własne autora, fot. Piotr Marchewa]

[źródło własne autora, fot. Piotr Marchewa]
Też było magicznie, jak na tango przystało
 Tak później tego roku na jesień koncert już się odbył. Pierwsze spotkanie, wyczekiwanie jak na coś uwielbianego. Wracając do płyty. następny utwór to tytułowy Lunatico. ech.... same nogi tańczą. Posłuchajcie proszę:



Następny utwór zaskakuje. Łączenie nowoczesnego hip hopu z elementami tango argentino. Genialne! Zwłaszcza po którymś przesłuchaniu. 
Płyta cała jest dla mnie magiczna i nostalgiczna, zwłaszcza po ostatnim utworze, którego twórcą jest nie kto inny jak Ry Cooder
 Cztery lata czekałem na następną równie genialną płytę. Tango 3.0. Również byłem na barwnym koncercie lecz emocje były troszkę inne, jakby mniejsze.
Okładka przypomina nam że tango tworzą żywi ludzie i właśnie ich emocje.

 Nastrój na początku jest jakby kontynuacją Lunatico. Miodem dla moich uszu i serca są Rayuela i Desilusión oraz De Hombre a Hombre



 Zespół nie zapomniał też o jakże typowej miłości latynoameryki jaką jest futbol.  Na koniec w rytmie tegorocznego mundialu




 do następnego postu (jeszcze nie wiem jakiego)
 Piotrek Floydomaniak Marchewa







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz