Pink Freud
Tak moi drodzy. Wracam dziś
w rejony jazzowe… Ukojenie i wytchnienie, potrzebne jak każdemu…
Po wielu dniach od premiery
płyty wziąłem się za słuchanie i się zasłuchałem. W czym?
Zespół Pink Freud gra
Autechre i taki jest anglojęzyczny tytuł tego wydawnictwa, ale najpierw o
zespole, którego gdzieś kiedyś wynalazłem przy pracy.
Do wzięcia na pierwszy
odsłuch zaintrygowało mnie parę cennych drobiazgów:
Nazwa zespołu odnosząca się i do pana Sigmunda Freuda i do mojego ukochanego zespołu Pink Floyd, Następną rzeczą, jako komuś kto w jakimś stopniu zajmuje się muzyką, był tytuł płyty. Tytuł wytrych : Sorry Music Polska. Muszę wspomnieć o okładce tej płyty (druga w dorobku grupy) wydanej w 2003 roku (a nie spotkałem się żeby teraz była dostępna w sprzedaży) – na wskroś różowa, bijąca w oczy i w pamięć.
Skład zespołu w 2003 roku :Tomasz Ziętek - trąbka
, Wojciech Mazolewski - gitara basowa.
Kuba Staruszkiewicz - perkusja
Paweł Nowicki – elektronika, DJ Wojak - sample,
Sławomir Jaskułke - instrumenty klawiszowe
Oj długo nie mogłem oderwać się od tej płyty, może z powodu pewnych
nowych aranżacji, a może z powodu mojego zamiłowania do mieszania stylów, łączenia.
Tu jazz spotyka się z nowoczesną elektroniką, to improwizacja w czystej
postaci. Pierwszy ponad 9 minutowy utwór wbija w fotel, czarodziejska trąbka
Tomasza Ziętka, połączona delikatnie z perkusją, podkreślona przez bas, nie
wspominając o ogromie prac klawiszowych i komputerowych, zapętlone w
odtwarzaczu do ponownego przesłuchania i odkrywania dźwięków!! No i stało się –
znów poczułem ten niesamowity efekt „jeżenia się włosów”.
Mademoiselle Madera to najodpowiedniejszy utwór aby zacząć słuchanie tej
płyty, słuchanie tego zespołu, którego potencjał jest ogromny.
Niechcący zacząłem opisywać tą płytę, choć zamiar był z goła inny. Płyta
Sorty Music Polska właśnie taka jest – wciągająca, intrygująca, nie standardowa,
wpisująca się w niezależny nurt, swobodnie przerabiająca na swój styl
niezależnych artystów takich jak Kurt Cobain w trzecim utworze jego autorstwa „Come
As You Are”. „Kocie języczki” czy „Rozmowy z kapokiem” (kończące tą płytę) to
moje ulubione utwory zahaczające o jazz fusion. Po czym można zacząć słuchać od
początku…. Niektórzy mówią że to już było grane… może nie w takim klimacie… Dla
mnie płyta jest oryginalna tak jak cały zespół. To ponad 70 minut muzyki z
niezależnej, czasem psychodelicznej, jazzowej półki.
A …miałem napisać o nowym wydawnictwie Pink Freud i dlaczego ominąłem inne albumy ? Odpowiedź jest
prosta i banalna – otóż tegoroczne wydawnictwo bardzo mi przypomina konstrukcją
właśnie „Sorry Music Polska”. Dlaczego grają Autechre? I czym to się je, a
właściwie słucha?
Autechre są równie niezależni jak Pink Freud, a może i bardziej… Ich
początki sięgają 1987 roku. Co grają i komponują: muzykę elektroniczną,
eksperymentalną czasem ze skomplikowanym rytmem, innym razem melodyjne i
harmonijne ciągnące się w nieskończoność mroczne utwory. Nie znałem ich dopóki
nie posłuchałem właśnie Pink Freud plays Autechre. Tu grają w składzie: Wojtek Mazolewski, Karol Gola na saksofonie, Adam Milwin-Baron na puzonie i trąbce oraz
Rafał Klimczuk na perkusji.
Album właśnie odkrywam, słucham. 8 utworów zapisanych na krążku:
- Laughing
Quarter
- Goz Quarter
- Cichli
- Basscadet
- Pule
- Bike
- Montreal
- Eggshell
Nie znając twórczości Autechre nie będę porównywał Freudów do ich
muzyki, jednak napiszę Wam co słyszę:
Pierwsze 25 sekund to generalnie natrętny dźwięk trąbki w zespół z
elementami perkusyjnymi i kontrabasem daje mi odczuć że chyba nie o to mi
chodziło. Jednak później… jest dużo, dużo przyjemniej… Bas oraz trąbka
sprawiają powtarzają sekwencję poczym nagle utwór się kończy.
Drugi utwór to kontrabas i ta znana z Sorry Music charakterystyczna
trąbka acid jazzowa…mmmniam…. Cichli to nawiązanie do triphopu w wydaniu
jazzowym z trąbką w roli głównej.
Melodyjne wyciszenie w następnym czwartym utworze, trąbka – kontrabas.
Energetyczny szósty utwór nie pozwala jednak nam na krótki odpoczynek, tutaj
pojawiają się elektroniczne loopy, wstawki, które podkreślają indywidualność gdańskiego
kwartetu. Długo będę przesłuchiwał ten kawałek!! Bike przecież korbkę od roweru
trzeba kręcić!! :D
„Montreal” wydaje się być muzyką filmową z dużego ekranu o szpiegach i
innych agentach specjalnych. Ostatni utwór z oklaskami wydaję się nagrany na
żywo, ale możliwe że to audio złudzenie. Piękny kontrabas… wyciszona perkusja z
trąbką. Do koniecznego przesłuchania wielokrotnie
Zasłuchany pozostawiam Was w dobrych rękach
Pozdrawiam
Piotrek Floydomaniak Marchewa Wszędobylski
PS. Oprócz tego Wojtek Mazolewski
ma swój indywidualny projekt Wojtek
Mazolewski Quintet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz