08.02.2021
Rok bez progrocka
Zaraz, zaraz rok? Chyba trochę dłużej, trochę więcej.
Tak, nie umiem nie słuchać, nie umiem nie odkrywać, jak i nowych możliwości jak i nowych ścieżek, nowych rozwiązań. Oczywiście z zakresu tego czym się interesuję. Tak jak miałem przerwę w nauce tak miałem przerwę w słuchaniu muzyki. O muzyce polskiej, którą ostatnio odkryłem już pisałem.
Jak to u mnie bywa, iskra... .Iskra w moim ulubionym radio internetowym spowodowała, że znowu poczułem tą wenę która wynika z odsłuchu muzyki.
Dziś o progrocku, postrocku. Ile razy zastanawiałem się jak dużo można stworzyć.... Nieskończenie. To jest właściwa odpowiedź.
Rock progresywny zawsze był mi bliski, zarówno za sprawą mojej samoedukacji muzycznej, nieustannym poszukiwaniom, nie szufladkowaniu nikogo i niczego. Wiecie dobrze, że przygodę z progrockiem zacząłem od Pink Floyd.
Gdy Floydzi przestali grać, zacząłem szukać czegoś podobnego, na kształt. Oczywiście niczego podobnego nie znalazłem. Pink Floyd zawsze będzie na piedestale ideałów rocka progresywnego. Wszystkie inne zespoły, projekty gdzieś w głębi bazują jak nie na nich to czerpią inspiracje.
Bardzo mnie to cieszy, że mogę znaleźć tą cząstkę ale jakże inną w wielu wielu zespołach, które pojawiają się. Cieszy mnie fakt, że zarówno i gdzieś w muzyce tzw metalowej jak i ambiencie.
Minął jakiś czas kiedy ostatnio słuchałem progrocka- tak to były czasy polskiego Riverside.
Później długo długo długo nic.
Nie słuchałem radia, nie słuchałem muzyki, nie słuchałem siebie
Kiedy rano się budziłem zawsze towarzyszyło mi radio, teraz wstaję i włączam radio gdzie między innymi muzyką zajmuje się Paweł Pobóg-Ruszkowski. Zgadnijcie jaką muzykę serwuje pan Paweł?
Nazwa audycji mówi sama za siebie : PROGnozy.
Wiecie jak to jest... słucha się, słucha .... a tu nagle jak grom....
Human Factor... tyle zapamiętałem, nie wiem jaki utwór pan Paweł zagrał. Szybko : przeglądarka, pierwszy wyświetla się album "Let Nature Take Its Course" z 2018 roku. Od pierwszego zasłuchania, pierwszy utwór. Znawcy progrocka powiedzą nic nowego- wszystko osadzone w długich zapętlonych frazach, podkreślonych przesterami gitarowymi plus niezastąpione instrumenty klawiszowe, w tle perkusja.. Wszystko zaczyna się powoli, rozkręca się z tajemniczego, mrocznego świata. Narastanie linii melodycznej oraz temat przewodni, który też nagle się łamie, może być podporą niejednego filmu z gatunku sci-fi to utwór "Longyear" Ponad 7 minut muzyki okraszonej końcówką, która jest klamrą zamykającą utwór. Tradycje progrocka. Mmm dobrze.... mmm.
Chłopaki nie zwalniają tempa. Z pierwszym podejściem szturmem wzięli moje uszy. Słucham dalej, czwarty utwór! "Lake of Solitude"
Tak, zaczyna się zupełnie łagodnie, wręcz niewinnie, zapętlona czasowa fraza hipnotyzuje słuchacza, w oczekiwaniu czegoś co za chwilę nastąpi. Po około 1,5 minuty mocny przester, który zgrywa się z poprzednią nutą. Transowy kawałek znowu zwalnia, zabierając nas przy pomocy instrumentów klawiszowych do tej krainy. Niemoc wydostania się z niego bardzo dobrze odzwierciedla co raz mocniejsze brzmienie gitar. Soczyste, tak bym nazwał. Lekka sekcja keyboarda a zaraz te gitary w tyle schowaną perkusją, która nadaje przecież wszystkiemu rytm. Progrockowy, progresywny, psychodeliczny... Końcówka jak zwykle zawiera wszystkie elementy, które tu podwajają swoją siłę. Ciarki na rękach. Jest bardzo dobrze... Wracam do utworu po raz n-ty.. Prawie 8 minut :D
Zachęcam do przesłuchania płyt Human Factor. Smaczku dodaje fakt, że panowie są z Rosji. Progarchives pisze o nich tak: "ekscytująca nowa rosyjska supergrupa stworzona przez utalentowanych i doświadczonych muzyków.Konstantin Shtirlitz i Alexander Meshcheryakov, były perkusista i basista potężnego INFRONTA, połączyli siły z klawiszowcem i gitarzystami Siergiejem Volkovem, głównym kompozytorem i aranżerem KAFTAN SMEHA oraz gitarzystą Ivan Ivanov z HAGI TRAGGER.Ta czwórka opisuje swoją koncepcję jako „współczesny instrumentalny crossover między rockiem kosmicznym, progresywnym i alternatywnym” Podpisuje się pod tym
Ech. Moje progresywne serce poszło za ciosem. Tym razem nie radio a prawie sztuczna inteligencja wyszukiwarki na popularnym kanale muzycznym. Nie spodziewałem się. A tu... Niespodzianka. Utwór pt : Your Wave Caresses Me, zespołu The Last Sighs Of The Wind. Nic nie mówi... Prawda? Posłuchajcie wraz ze mną :
Znowu wpada pierwszy utwór, tu instrumenty klawiszowe, brzmiące jak fortepian i ten bardzo łagodny wstęp, zupełnie inny niż Human Factor, dołaczona łagodnie perkusja, i po dwóch minutach bardziej "mięsiste" partie gitar, które po paru chwilach milkną aby dać przestrzeń, ale dosłownie na chwilę. Ta mieszanina stylów, przejść między łagodnym a ostrym soczystym rockiem powoduje, wszystko powracające do głównego tematu, to powód aby koniecznie odsłuchać. Dalej znowu czwarty utwór, swoją sekwencją przypominający ten otwierający. Warto posłuchać i przekonać się
Moja typowa ciekawość prowadzi mnie do śladów zespołu w Białorusi. Nieźle pomyślałem
Następny zespół proszę bardzo tak dla kontrastu : Szwajcaria. Ciekawi? Mam nadzieję
Przed Wami Hubris z płytą Apocryphal Gravity. Co mi wpadło w ucho? 10 minut w "Doom Mons", pełne przestrzeni i energii kompozycja z motywem przewodnim, który póżniej nie chce się odkleić :D. Wokół motywu zbudowane napięcie z pracy perkusji oraz gitar, może na początku tak mocno nie przesterowanych ale ujawniających swą moc koło 7 minuty. Kulminacja mocy gitar i perkusji kończy się po minucie aby nagle wrócić do delikatnej konstrukcji motywu. Ostatnia minuta to muzyka prawie ambientowa, która gdzieś zostaje z tyłu głowy. Polecam
Do miłego odsłuchiwania i odkrywania kolejnych utworów, nie tylko z progrocka.
Sympatyczności dla Wszystkich!
Piotrek Floydomaniak Wszędobylski Marchewa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz